Uwaga! Ta strona jest na sprzedaż. Kontakt: blog@motocykle125.pl

Początek przygody z motocyklem 125

Strona główna Fora Rankingi Początek przygody z motocyklem 125

Otagowane: , , , ,

Przeglądają 3 wpisy - 1 przez 3 (z 3 w sumie)
  • Autor
    Wpisy
  • #5487 Reply
    U571
    Uzytkownik

    Mój tekst jest raczej skierowany do ludzi z kategorią B, którzy zaczynają przygodę z klasą 125 i którym Junak m16 się baaardzo podoba ale nie wiedzą czy dadzą radę.Ale być może każdy użytkownik forum znajdzie coś dla siebie.

    Jeżeli szukacie informacji o wrażeniach z zakupu i jazdy M16 125 czyli 2 części tekstu napiszcie proszę w komentarzach to chętnie go opublikuje.

    Na co dzień nie jestem wylewny i mam mało czasu na pisanie, ale przypomniałem sobie jak łapczywie szukałem informacji w internecie na temat em-szesnastki, informacji w których było by coś więcej niż „wygląda zajebiście”, koniec końców stwierdziłem że napiszę o swoich wrażeniach. Ostatnie zdanie tytułem wstępu – jeżeli gdziekolwiek w tekście padnie słowo „dynamicznie” – należy to rozumieć jako „dynamicznie jak na klasę 125”.

    No to jedziemy 😉

    Motocyklista ze mnie tak naprawdę żaden. Nadrabiam wiekiem, wyobraźnią, milionem kilometrów przejechanych 4 kółkami oraz świadomością że rodzina mnie kocha (z wzajemnością). Wcześniejsze doświadczenia? Pony, Simson skuter, ETZ 251 na wsi i tyle. Dwa czy trzy razy w dorosłym życiu miałem okazję dosiąść maszyny na skraju uprawnień A2/A (na użytek tego tekstu umawiamy się że było to na zamkniętym odcinku, wyłączonym spod jurysdykcji Ustawy o Ruchu Drogowym – naprawdę nie namawiam do złego) więc chyba mogę powiedzieć że rozumiem tych wszystkich których 2 kółka pochłonęły bez reszty.

    Marzenia o zakupie motocykla powróciły dopiero jak weszła w życie ustawa dopuszczająca kierowców z kat B na motocykle do 125 cm. Nie mówię że było łatwo przekonać rodzinę w momencie jak niemal codziennie słyszymy o nieszczęśniku na 2 kółkach, który zginął zabity przez nieostrożność swoją lub innych. Ale się udało. Zacząłem z niskiego „C” Najpierw był Junak 121 w odmianie „marketowej” czyli ZIPP toros negro. Dlaczego tak? Mało się znam na motocyklach, a internet pełen jest ścierających się poglądów „nowy chiczyk” vs.”10 – 15 letni „japończyk”. Nie to jest jednak przedmiotem tego tekstu – więc idziemy dalej.Rozumu starczyło mi na tyle żeby poprosić kolegę z „A” o odbiór sprzętu i podwózkę pod dom. Po tym jak już zippek stał sobie przykryty pod domem na pierwszy ogień poszedł kask z marketu, który powędrował na półkę do głębokiej rezerwy. Po 2 dniach dokupiłem normalny kask i kurtkę z ochraniaczami. Potem 4 dni przerwy, które upłynęły mi na normalnym życiu, czytaniu instrukcji (czy też raczej ksero z ksero – porażka) i oglądaniu wszelakiej maści porad z youtuba z cyklu ” jak z kategorią B nauczyć się samodzielnie poprawnej jazdy na motocyklu nie robiąc sobie przy tym krzywdy”. Żeby nie przedłużać tego podrozdziału powiem tylko że do normalnego ruchu drogowego odważyłem się włączyć dopiero po 2 tygodniach (wcześniej dokoła bloku) a radość z jazdy zacząłem odczuwać po miesiącu ( wcześniej za bardzo skupiony byłem na tym żeby komuś lub sobie nie zrobić krzywdy). Minął kolejny miesiąc i zacząłem nieśmiało korzystać w korkach z przewagi jaką daje szerokość motoru i przyspieszenie (oczywiście przyspieszenie w zakresie 0-70 – potem to nawet daewoo Tico nas „objeżdża”) i tak do zimy…. Nadszedł 1 grudnia i motocykl powędrował do kontenera. Zalałem go do pełna i opatuliłem w ciepły kocyk. Jak tylko temperatura była powyżej 0 odwiedzałem go i odpalałem żeby sobie troszkę silniczek popracował. W prima aprilis ZIPPek opuścił legowisko i nasza przyjaźń trwała nadal. Ale była już to tylko przyjaźń z rozsądku. Czułem że nasza przygoda dobiega końca. Zrobił swoje. Pozwolił mi bez żadnych negatywnych przygód nauczyć poruszać się w ruchu miejskim (i troszkę poza) ale chemii między nami nie było……. (z innej beczki nauczył mnie jeszcze jednego – motocykl sprzedajemy na wiosnę, a nie na jesień – ale to osobna historia).

    Tytułowa m16 już wtedy bardzo mi chodziła po głowie…… i na nieszczęście jeszcze Junak m12. W złotym malowaniu. I niestety musiałem nabyć tą em-dwunastkę głownie z powodów ekonomicznych. Jeździło się nią naprawdę super. Jakość wykonania, wygląd, prowadzenie – naprawdę klasa wyżej od serii 121. Osiągi podobne. Minęło kolejne pół roku. Żona śmiała się ze mnie że ciągle oglądam m16 w internecie. Marudziłem, marudziłem i marudziłem i w końcu po tym jak obiecałem przez 2 lata nie komentować faktu iż małżonka ma więcej butów ode mnie i trójki naszych dzieci razem wziętych – dostałem zielone światło na m16. M12 szybko znalazł nabywcę i zaczęło się półroczne polowanie na „używkę w idealnym stanie”. Okazje były, ale czekałem jeszcze aż wejdą na rynek m16 w wersji z EURO4 i ile będą kosztować. Jak już się pokazały z żalem stwierdziłem że na razie mnie nie stać. Ale czasem opłaca się poczekać. Udało mi się kupić M16 125 na wtrysku z przebiegiem 426 kilometrów za cenę…. za naprawdę dobrą cenę. Była na tyle dobra że 10 razy sprawdzałem czy coś z nią jest „nie tak”. Gratis otrzymałem zamontowane już przelotowe tłumiki.

    Koniec części 1

    #6072 Reply
    Cezar
    Gość

    Poproszę część 2

    #6073 Reply
    U571
    Uzytkownik
Przeglądają 3 wpisy - 1 przez 3 (z 3 w sumie)
Odpowiedz do: Początek przygody z motocyklem 125
Twoje informacje