Nie ulega wątpliwości, że posiadanie kamery rejestrującej nasze pierwsze kilometry na 125-tce jest dobrodziejstwem. Szczególnie przydatna okazuje się kamerka, gdy przytrafi się nam kolizja, a zdania co do tego kto jest winny, są podzielone. Jednak GIODO ostrzega, że publikacja takich zdarzeń w internecie niesie za sobą ryzyko procesu sądowego, w którym to my możemy zasiąść na ławie oskarżonych.
Montaż kamery na kasku pozwala rejestrować nasze motocyklowe przygody. Jest to nie tylko świetna zabawa, czy pamiątka na stare lata, ale też stanowi niezbity dowód przebiegu zdarzenia, podczas kolizji czy wypadku drogowego. Udostępniając takie nagranie jako dowód, idziemy bardzo na rękę policji oraz ubezpieczycielowi. Policja wręcz zachęca w ramach akcji „STOP AGRESJI DROGOWEJ”, do podsyłania filmów w których widać łamanie prawa. Ubezpieczyciel podczas likwidacji szkody, także zapyta zarówno poszkodowanego jak i sprawcę czy zdarzenie zostało nagrane. Nie trudno się domyśleć że obie instytucje mają w tym swój interes.
Wydawać by się mogło, że nagrywanie oraz ujawnianie wyczynów piratów drogowych, czy agresywnych kierowców, to dobry uczynek. Jednak polskie prawo często działa na szkodę nagrywającego. Okazuje się że gdy podejdziemy od niewłaściwej strony do takiej publikacji możemy mieć problemy. Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych choć nie piętnuje zjawiska udostępniania nagrań, to zwraca uwagę na pewien istotny problem. Na stronie urzędu, w publikacji pod tytułem „Przy umieszczaniu filmów w sieci potrzebna jest rozwaga” czytamy, że „Jeśli na nagraniu bądź zdjęciu, które zrobiliśmy na swój użytek, pojawi się dowód czy materiał, który może stać się dowodem popełnienia wykroczenia bądź przestępstwa, to nie tylko możemy, ale wręcz musimy przekazać tego typu informacje policji lub organom ścigania. Gorzej, jeżeli sami postanawiamy być szeryfami i umieszczamy np. w internecie lub w inny sposób rozpropagowujemy zdjęcia czy filmy, które nagraliśmy. Wówczas musimy zdawać sobie sprawę z tego, że nawet jeśli robiliśmy je pierwotnie na prywatne potrzeby, a teraz zaczynamy je udostępniać, wpadamy nie tylko w reżim ustawy o ochronie danych osobowych, ale przede wszystkim w reżim Kodeksu cywilnego. Osoba, która uzna, że poprzez taką publikację naruszone zostały jej dobra osobiste, może nas pozwać do sądu.”
Okazuje się że w Polsce nadal nie ma jasnych przepisów co do rejestrowania wykroczeń drogowych, bo ustawa w tej materii, ciągle jest w przygotowaniu, zatem bez obaw możemy rejestrować wszystko co widzimy, jednak nie koniecznie powinniśmy publikować to w sieci. Warto też dodać, że nagrania, aby mogły stanowić dowód w sprawie, nie mogą być poddane żadnej obróbce. Wtedy taki dowód będzie miał niską wartość dla sądu.