Udostępniamy film prezentujący proces produkcji skuterów w Chinach w fabryce Scooter Shack. Migawka przedstawia kolejne procesy produkcji. Czegoś w tym filmie nam brakuje.
Wycieczka zaczyna się od początku linii produkcyjnej poczynając od tworzenia ram i silników, kończąc na lakierni, montażu i parkingu. Warto zauważyć, że na filmie nie przedstawiono momentu kontroli jakości. Jedynie silniki są sprawdzane na czymś co przypomina hamownię. Nie zdziwił by nas fakt, że takiej kontroli w ogóle nie ma. Wygląda na to że w chińskim biznes planie, za kontrolę jakości odpowiada użytkownik końcowy. Mimo wszystko film warty poświęcenia kilku minut.
Nie wiedzieć czemu, w połowie filmu kończy się przyjemna muzyka. Prosimy nie regulować odbiorników :P.
Tytus
Kontroli jakości wykonanej albo i nie wykonanej pracy bardzo często nie ma , ale w polskich serwisach chińskich jednośladów.Bardzo ważny przegląd zerowy jest czasami tylko pozorowany. Najświeższy przykład. Kolega z forum KCM , kupił niedawno Junaka 131. Po paru dniach eksploatacji miał bardzo nieprzyjemny i niebezpieczny dla zdrowia i życia incydent. W trakcie ostrego hamowania za słabo przykręcona kierownica przekręciła się i poleciała w dół. Można winić Chińczyków, chociaż ostateczny montaż motocykla i późniejszy przegląd zerowy robią Polacy w Polsce.
Xu
Zgadzam się z przeglądem zerowym. Sam wyjechałem nowym motorkiem i szybko wróciłem ponieważ odpadł podnóżek z powodu braku szpilki silnika oraz kilku innych śrub. Tak. Chińczyk nie dał śrub, ale serwis nie sprawdził ich braku.
Iglo
Jedyne co budzi grozę to rany i ich spawanie, jakość spawów.. :-/
jas13
W chińskiej fabryce widać, że zasady BHP względem pracowników fabryce wiszą.
Kiedyś widziałem dokument o chińskiej fabryce rowerów, gdzie pracownik składający koła szprychowe stwierdził, że jego wydajność jest słaba bo jedno koło składa w 3min.
A tu konkurencja z Indii firma Hero (kooperant Hondy)
https://www.youtube.com/watch?v=45rpUdnWsNo
Anonim
Mam od 0 do 1000 km nowego „chińczyka”. 125ccm.(z wtryskiem}. Przed nim miałem „50”. Jak na dotąd jestem zadowolony.
Jestem z pokolenia ” ZRÓB TO SAM”, więc ewentualne dokręcanie śrubek to dla mnie nie nowość. Każdy pojazd nawet np.samochód z europejskiej „stajni” wymaga trochę zainteresowania.
Sławomir
Nr X
A ja miałem chińskie badziewie i cieszę się że już nie mam.
Więcej grzebania niż użytkownania.
Totalne rozczarowanie.
Niby też potrafię grzebać w śrubkach, ale z gówna nie ma co lepić filiżanki.
Anonim
Półałtomatyczne zaplatarki do kół w europejskich warsztatach rowerowych to zaplątają koło szprychowe w 90 sekund.
Pełne automaty myślę że zaplątają poniżej 30 sekund.
Więc ten chińczyk miał rację.
Lub koła zaplątał stopami a rękami wykonywał inna czynność.