Przedstawiam Wam wschodzącą gwiazdę internetu, ulubieńca motocyklistów i dziewic. Niektórzy mawiają, że ma tak wielką głowę od dzikich pomysłów, że kask wykonuje na zamówienie u producenta basenów.
LucZyn, bo o nim mowa, to polski motovloger, który łączy przyjemne z … przyjemnym. Śmiga po okolicach Łodzi i nie tylko, swoim KTM Duke, a w trakcie jazdy nawija i kręci filmy. Ale nie to go wyróżnia. Mamy przecież w Polsce sporo motovlogerów, który także w trakcie jazdy filmują i gadają. Jednak LucZyn przełamał stereotyp nudnej paplaniny. To jego niecodzienny humor oraz sposób montażu odcinków powoduje, że z dnia na dzień zbiera kolejne setki subskrypcji. Swoje epizody, w niezwykły sposób, przyprawia „memami” i fragmentami różnych, znalezionych w sieci, chorych filmików i dzwęków. Na skręcenie jednego odcinka prawdopodobnie poświęca pierdylriard godzin. To wszystko łączy się w całość – jest rześko, jest śmiesznie, a czasem nawet mądrze. Wydawać by się mogło, że ten sposób przedstawiania światu swoich osobistych halucynacji prędzej czy później się wyczerpie i będzie tendencja zniżkowa, a z czasem tandeta, ale tak się nie stało z motovlogiem LucZyna, który cały czas trzyma świetny poziom. Zapraszam do oglądania i subskrybowania. Dawno nie widziałem czegoś równie fajnego co korzenie miało by w pasji a nie w komercji.
Dawid Parus
Niestety wszystko wskazuje na to że LucZyn planuje zdać prawo jazdy na większy sprzęt i nie będzie już jeździł 125-tką.