Część druga poradnika zakupowego poświęcona motocyklom Włoskim, Austriackim i Japońskim.
W części pierwszej poradnika zakupowego opisałem zagadnienia związane z kupnem motocykla Chińskiego. Wydawać by się mogło że, kupno popularnego „chińczyka” wymaga sporej wiedzy, w końcu chińczyk chińczykowi nie równy jeśli chodzi o jakość. Importerzy też w różnym stopniu się przykładają do opieki posprzedażnej. O tym co warto wiedzieć przy zakupie innego niż Chiński motocykla dowiecie się w poniższym artykule.
Kiedyś było jakoś łatwiej.
Jeszcze 40-30 lat temu jeżeli marka motocykla była Japońska to oznaczało że, za wzornictwo oraz za zagadnienia techniczne odpowiada centrum rozwojowe danej marki. Produkowano już wówczas części poza państwem w którym rezyduje marka, ale nie miało to większego wpływu na jakość i osiągi motocykli. Montaż odbywał się w fabrykach Japońskich. Z czasem Japońskie koncerny zbudowały fabryki na różnych kontynentach, tylko nadal były to fabryki Japońskie. Choć Chińskie Qingqi już w roku 1982 produkowało skuter Suzuki TB50, a w 1992 roku model Suzuki GS125.
Problem pojawił się gdy Chiny nie zgodziły się na to aby na ich terenie powstawały fabryki będące własnością wyłącznie obcych koncernów. Ten krok wymusił powstawanie spółek Joint-Venture, to wtedy powstały firmy takie jak Jianshee-Yamaha, Sundiro-Honda (2001rok), Haouje-Suzuki (2002rok) czy Qingqi-Peugot (2006rok). Takie spółki powstają po dziś dzień. Mamy Piaggo-Zongshen, CFMoto-KTM, wiemy też ze BMW współpracuje z Loncinem (2005), MV Augusta z Lifanem (2011). Są też plotki że, Harley Davidson współpracuje z Qianjiang. Świat w którym czarne jest czarne a białe jest białe się kończy.
Świat staje się coraz mniejszy.
W dobie globalizacji i szukania optymalizacji produkcji producenci kupują części w różnych krajach świata. Najchętniej buduje się teraz z ogólnodostępnych „klocków”. Każda marka kupuje gotowe rozwiązania u dostawców, czasami projektuje i zleca ich wykonanie. Dzięki temu że, powstały firmy specjalizujące się danym segmencie części, mamy coraz lepsze motocykle. Montowanie też zostaje zlecone firmom specjalistycznym lub spółkom Joint-venture o których pisałem wcześniej. Tylko najdroższe, najbardziej prestiżowe modele powstają w kraju pochodzenia producenta, a i tutaj są wyjątki. Jak choćby motocykle Indian montowane w Polsce.
Na jakiej więc podstawie możemy określić czy motocykl jest Japoński, Włoski, Chiński czy Niemiecki?
Według prawa Unijnego towarem europejskim można nazwać produkt którego większa część wartości powstaje w Uni Europejskiej,wliczając robociznę. To tylko suche prawo, myślę że w dobie globalizacji należałoby raczej mówić nie o wartości materialnej, ale o własności intelektualnej. Bo jeżeli motocykl jest projektowany przez inżynierów zatrudnianych przez daną markę, a składany głównie z ogólnodostępnych klocków to nie ma znaczenia kraj jego montażu. To właściciel danej marki nadzoruje jakość komponentów oraz jakość montażu. Przypominam tylko że, na świecie są takie marki które kupują gotowe motocykle chińskie a co najwyżej zlecają ich lekką customizację pod swoje logo.
Pisałem o tym tutaj:
Może zacząć od nowa!?
Globalizacja sprzyja powstawaniu nowych marek, a także reaktywacji marek historycznych. Skoro dostępni są dostawcy wszystkich części potrzebnych do produkcji motocykla, oraz są firmy które chętnie podejmą się montażu naszego pomysłu to rynek to wykorzystał.
Przykładem nowej marki która korzysta z „klocków” i montowni jest Brixton. Marka ta jest własnością Grupy KSR Gmbh, z siedzibą w Austrii. Motocykle o pojemnośći 125cc bazują na ramie Suzuki GS i silnikach klonowanych z Hondy. W motocyklu Brixton o pojemności 500cc mamy już więcej znanych „klocków”: ABS Boscha, hamulce J.Juan, zawieszenie KYB. Motocykle Brixtona montowane są w Chinach w fabryce Wonjan. Za design i projekt są odpowiedzialni inżynierowie KSR Group w Austrii. Brixtona można by uznać za markę Austriacką również ze względu na to że, żadna inna marka na świecie nie sprzedaje tych samych motocykli pod własnym logiem.
A może czas na Renesans?
W Europie konsumenci bywają sentymentalni. Lubią kupować znane im marki, często te z którymi mają miłe wspomnienia z wieku młodzieńczego. Często też szukają dodatkowych smaczków w postaci historii marki. Mniej ważne staje się kraj montażu czy nawet to gdzie powstał projekt inżynieryjny. Na taki segment rynku zareagowali właściciele takich marek jak Lambretta, Mondial czy Fantic. Wszystkie wymienione marki zniknęły z rynku na dłuższy czas i zostały reaktywowane przez nowego właściciela. Motocykle tych marek są produkowane wyłącznie pod tym logiem.
Należy tutaj odróżnić te motocykle od motocykli takich jak na przykład Mash, Sinnis, Romet czy Junak – właściciele tych marek kupują gotowe motocykle projektowane przez chińskich producentów, co najwyżej wybierają dodatki czy kolory. Powtórzę tutaj jeszcze raz że jakość chińskich motocykli bywa różna i zależy od tego w której fabryce dany importer je kupi. Wśród oferowanych w Polsce „chińczyków” mamy również marki o bardzo dobrej jakości.
Są też marki które projektują własne modele, zlecają montaż innym, ale też motocykle z brakującego segmentu kupują gotowe od innych producentów i opatrują je własnym logiem. Taką marką jest ostatnio Keeway – model Vieste jest produkcji Longjia, a nowy Cruise jest produkcji Benda. Inną marką która częściowo projektuje sama jest UM Motorcycle, która ma jednakże w portfolio motocykl turystyczny bliźniaczo podobny do oferowanego u nas Malaguti Dune. Przykłady można by mnożyć.
Szkoda że właściciele marek WSK czy WFM nie chcą wyprodukować własnego motocykla z dostępnych części, zamiast tego utopijnie rozwijają oni plany wyprodukowania w 100% Polskiego motocykla. Takie podejście niestety nie jest ekonomicznie uzasadnione – nikt tak już nie robi. Więc marzenia o Polskim motocyklu możemy odłożyć na półkę.
A może czas na restrukturyzację?
Nie wiem jak wy, ale ja tak mam że lubię wyrażać siebie tym co mnie kręci. Jestem Italofilem -lubię włoskie żarcie, włoską muzykę z lat 80-tych, i te ich piękne miasteczka. Mógłbym chodzić po nich godzinami tylko patrząc na ich architekturę.
Idealnym wyborem dla mnie był motocykl Włoski. Zresztą jak dostałem testówkę Benelli BN251 to nie chciałem jej oddać – ot zakochałem się w Benelli. To marka która miała wielu właścicieli. Znikała i pojawiała się na rynku. Jednak do dziś dnia jej siedziba znajduje się w Pesaro, w miejscowości w której powstał pierwszy motocykl tej marki. Marka ta ma fantastyczną historię, wielkie sukcesy na wyścigach, włoską linię. Słowem wszystko, czego ktoś ceniący dodatkowe smaczki może szukać.
Marka należy pośrednio do chińskiego koncernu Geely. Ktoś mógłby powiedzieć że, mój motocykl BN251 to motocykl Chiński, ale jest on tak samo chiński jak np. Suzuki DL250 V-Strom. Oba motocykle montowane są w Chinach. Ale za jakość Benelli odpowiada centrum rozwoju i designu z Pesaro, a za jakość Suzuki inżynierowie tej firmy. Dlatego możemy mówić że Suzuki jest Japońskie a Benelli Włoskie niezależnie od kraju montażu. Notabene Volvo Cars również należy do Geely, ale jakoś nie słyszałem żeby ktoś twierdził że Volvo jest Chińskie.
W bardzo podobny sposób działa firma Rieju, ta w przeciwieństwie do marki Benelli nadal znajduje się w rękach rodziny założycielskiej. Firma korzysta z gotowych rozwiązań dostępnych na rynku, projektując motocykle pod własną markę. Posiada również własną montownię, choć nie wszystkie modele są tam montowane. Tak samo jak wiele innych marek, jest marką rozpoznawalną w Hiszpanii, ale też w innych krajach UE.
I co z tego wszystkiego wynika?
W zasadzie im głębiej w temat tym mniej oczywiste staje się jaki motocykl wybrać. Wszystko zaczyna się trochę zamazywać. Bo nic nie jest już tak oczywiste jak to było w latach 90tych. Zakręciliście się czytając ten artykuł? Spokojnie, kolejna części będzie jeszcze trochę zakręcona, ale potem zajmę się porządkowaniem tematu i wchodzeniem w szczegóły poszczególnych segmentów.
Tymczasem mam prośbę, jeżeli materiał wydał wam się ciekawy podajcie go dalej. Od ilości wejść na naszą stronę zależy to czy wyszukiwarka podpowie kolejnemu czytelnikowi nasze artykuły. Liczę na was do dzieła.
Sa lub Sa500
Volvo jest chińskie, każdy to wie, nie wiem w jakich towarzystwie się obracasz ale tutaj na ziemi obiecanej wszyscy o tym wiemy, ale nie mieli wyjścia albo to albo bankructwo. Ja bym teraz nie kupił napewno, mimo że Staff pozostawili, jednak technologia sprzedana i Chińczyk sobie nią teraz obraca. Kwestia też materiałów i wykonania która w w pojazdach PRC trochę pozostawia do życzenia. No może jest lepiej jak było, ale te najtańsze 125 na rynku to szrot. A te droższe to raczej zakup bez sensu.
jas13
Volvo chińskie, Land Rover i Jag chyba hinduskie, a cenniki jak stały wysoko tak stoją i wariatów z kasą bądź w leasingu cała banda. W okolicy 2 gości ma xc60 i jakoś dziwnie często jeżdżą autami zastępczymi.
Sa lub Sa500
Takie czasy, teraz księgowi rządzą, ja tam zapycham starą Japonią i ani razu warsztatu nie widziała, no może poza zmianą opon.
melekeke
Ale wy jesteście smutni. Żal wam d… ściska, że sąsiad jeździ nowym Volvo, to najlepiej z zazdrości go obsmarować i obśmiać. A potem wsadzić swoje 4 litery do 20-letniej mazdy czy toyoty i z dumą odjechać w kłębach dymu… ale „prawdziwym Japończykiem”…
Dziś wszystkie koncerny kupują części w Chinach czy Indiach, np. BMW składa swoje 310 GS właśnie tam. We wszystkich sprzętach jest dziś technologia z Chin i co? Mam przez to nie kupować iPhona? Jest na to rynek i klienci, to jest popyt i będzie sprzedaż. Ja wolę kupić nowego „chińczyka” np. Malaguti czy Zontesa niż 15-letnie Viadro w tej cenie.
Anonim
melekeke jesteś tak daleko od tematu że piszesz bzdury.
To jest prawda że nowe Volvo często w serwisie stoją. Bardzo często.
Wiem bo mam zamiar zmienić auto. I nie na 20 letnie . Zmieniam co kilka lat na nowe. Więc zasięgnąłem opinii również od mechaników w ASO Volvo na dzień dzisiejszy nie warto.
Tak na 90% procent jestem zdecydowany na mercedesa.
Kolega ma 2 lata takie go tańszego mercedesa. Poniżej 150000 zł kupił.
Po dwóch latach oddał go w rozliczeniu i stracił na nim 8 %.
Podobnie mała utrata wartości jest w Toyocie. Choć szykują się zmiany modelowe , więc nie wiem.
Teraz interesuje się Leksusem. Już jest w tym roku nowa gama modeli .
Więc na dzisiaj mercedes lub leksus.
jas13
Szczerze to mi wisi kto czym jeździ. Kwestia poruszenia tu Volvo, chodzi o to, że właścicielem jest chiński koncern i to ludziom nie przeszkadza kupować te auta za duże pieniądze, z drugiej strony Ci sami ludzie plują na motocykle sprzedawane przez ten sam chiński koncern, stwierdzając, że to chiński szajs
Volvo V50 2005 rok
Zgadzam się z tobą. W połowie. Volvo jest szwedzkie i Szwedzi to klepią. Dobrze że znaleźli inwestora bo by skończyli jak Saab. Chińczycy pewnie mają z tego technologię żeby klepać podróby na swój rynek. A co do jakości. Marki premium to teraz się różnią tylko tym że lepiej wyglądają. Na rzut oka. Bo jakość jest taka aby najszybciej się popsuły i zużyły. Ekologia 21wieku. Więcej produkować i więcej zatruwać środowisko swoimi eko- electrico szortami. Prawdziwa ekologia to była w latach osiemdziesiątych i początek dziewięćdziesiątych. Tyle tylko że przez to Mercedes prawie by zbankrutował robiąc samochody które klienci nie chcieli zmieniać nawet po 20 latach. Nie tylko Mercedes. Audi które nie gniło nawet po konkretnym dzwonie, pancerne Volvo i Saab przy których projektach firmy wręcz dokładały kosztem zysku. Pracuję w fabryce Volkswagena. Powiem tylko że ta firma zbudowała markę na garbusie i golfie 1. Potem było coraz gorzej. Także czeka nas destrukcja na rynku samochodowym..
Anonim
Volvo jest chińskie. Można powiedzieć ich okno na Europę. Jak izera ruszy i szybko splajtuje to będzie kolejne okno chinoli na Europę . Chinoli powiedzmy premium. Dużo by opowiadać.
Anonim
Nudny jesteś do potęgi entej. Ale przynajmniej jest jakiś ruch na stronie.