Lambretta V-Special 125

Lambretta V-Special 125 to skuter, który nie tylko służy do przemieszczania się z punktu A do punktu B. Lambretta jako jeden z niewielu skuterów na polskim rynku, wnosi także coś do twojego życia w sensie mentalnym. Za każdym razem kiedy wsiądziesz na kanapę lambretty, zapomnisz o obowiązkach, i pilnych sprawach. Ten skuter pozwala poczuć się po prostu dobrze. Z czego to wynika?

Po pierwsze Lambretta V-Special 125 to dość drogi motocykl. Dla wielu to wada, dyskwalifikująca zakup tego motocykla. Ale są tacy, dla których to wcale nie jest wadą, a wręcz przeciwnie. Są tacy, którzy absolutnie nie chcą być wrzuceni do jednego worka z ludźmi, których nie stać na zakup samochodu dlatego poruszają się skuterami nabytymi za kasę z zasiłku. Niestety to częsty widok na polskich ulicach. Widzimy wiele zaniedbanych brudnych skuterków, z jeszcze bardziej zaniedbanymi kierowcami. Lambretta daje srogiego kopniaka takiemu wizerunkowi. Z daleka widać, że jedzie gość z klasą i o to tu chodzi. Nie jest to też „wydmuszka”, tzn nie jest to skuter, który z wierzchu wygląda zacnie, a w środku tandeta. Takie uczucie niestety nieco towarzyszy przy chińskich skuterach w stylu retro. Mimo wszystko wcale nie jest to najdroższy motocykl. Porównajcie cenę z Vespą.

Po drugie mamy tu do czynienia z prawdziwą kontynuacją stylu i tradycji firmowych. Lambretta ma solidny włoski rodowód, który niestety został nieco nadszarpnięty różnymi perturbacjami, ale dzisiaj wraca na właściwe tory. Firma od niedawna wpadła w ręce Chinczyków, którzy jak wiemy, potrafią zrobić tandetę, ale potrafią też zrobić solidne i przemyślane konstrukcje. Wszystko zależy od tego ile zapłacimy. Nie jestem znawcą marki, ale wydaje mi się, że ten trudny do osiągnięcia kompromis, między szanowaną legendą marki a srogą rzeczywistością dzisiejszej ekonomi, się tutaj udał.

Myślę, że nie zobaczymy na naszych ulicach całej masy tych motocykli, ale chyba też nie o to chodzi w modelu biznesowym tej marki. To nie jest sprzęt, który kupuje się na kilogramy a potem rzuca się w krzaki po przejechaniu kilku tys km. Ten skuter zasługuje na to by mieć swoje wyznaczone miejsce garażu, z dodatkowym przykryciem na zimę. Powinno się go traktować, jak zegarek Rolexa mający swoją półkę w garderobie. Gdy tak będziemy go traktować, wtedy z dumą będziemy też na niego wsiadać i będziemy to traktować jako nagrodę za trud życia. Co nie oznacza, że ten skuter nie nadaje się do zwykłego codziennego użytku, wręcz przeciwnie. Posiada sporo praktycznych elementów jak chociażby hak na torbę z zakupami, sygnalizator dźwiękowy kierunkowskazu, czy zegarek na wyświetlaczu.

Do skutera można nabyć akcesoria typu wysoka przednia szyba, co sugeruje, że znajdują się klienci, wybierający się w dłuższe trasy. Tak, można, ale jak dla mnie, Lambretta posiada nieco zbyt twarde siedzenie i zbyt małe koła, aby jechać nią 2 koniec Polski. Przyczepię się także do wyświetlacza. Trochę mu brakuje stylówy. Posiada też nieco zbyt mały zbiornik paliwa co oznacza częste wizyty na stacji benzynowej.

Dane techniczne: