Uwaga! Ta strona jest na sprzedaż. Kontakt: blog@motocykle125.pl
Blog / Porady

Do trzech razy sztuka – czyli kupowanie wymarzonego Junaka m16 125.

˙Mój tekst jest raczej skierowany do ludzi z kategorią B, którzy zaczynają przygodę z klasą 125 i którym Junak m16 się bardzo podoba ale nie wiedzą czy dadzą radę.Ale być może każdy użytkownik forum znajdzie coś dla siebie. Na co dzień nie jestem wylewny i mam mało czasu na pisanie, ale przypomniałem sobie jak łapczywie szukałem informacji w internecie na temat em-szesnastki, informacji w których byłoby coś więcej niż „wygląda zajebiście”, koniec końców stwierdziłem że napiszę o swoich wrażeniach. Ostatnie zdanie tytułem wstępu – jeżeli gdziekolwiek w tekście padnie słowo „dynamicznie” – należy to rozumieć jako „dynamicznie jak na klasę 125”. No to jedziemy.

Do trzech razy sztuka – czyli kupowanie wymarzonego Junaka m16 125.

˙

Tym razem przekazujemy wam artykuł napisany przez naszego czytelnika U-571. Myślę że warto spojrzeć czasem na zakup oczami poszukującego. Życzę miłego czytania. Zapraszam oczywiście do komentowania i zadawania pytań. Beniamin

Motocyklista ze mnie tak naprawdę żaden. Nadrabiam wiekiem, wyobraźnią, milionem kilometrów przejechanych 4 kółkami oraz świadomością że rodzina mnie kocha (z wzajemnością). Wcześniejsze doświadczenia? Pony, Simson skuter, ETZ 251 na wsi i tyle. Dwa czy trzy razy w dorosłym życiu miałem okazję dosiąść maszyny na skraju uprawnień A2/A (na użytek tego tekstu umawiamy się że było to na zamkniętym odcinku, wyłączonym spod jurysdykcji Ustawy o Ruchu Drogowym – naprawdę nie namawiam do złego) więc chyba mogę powiedzieć że rozumiem tych wszystkich których 2 kółka pochłonęły bez reszty.

Marzenia o zakupie motocykla powróciły dopiero jak weszła w życie ustawa dopuszczająca kierowców z kat B na motocykle do 125 cm. Nie mówię że było łatwo przekonać rodzinę w momencie jak niemal codziennie słyszymy o nieszczęśniku na 2 kółkach, który zginął zabity przez nieostrożność swoją lub innych. Ale się udało. Zacząłem z niskiego „C”. Najpierw był Junak 121 w odmianie „marketowej” czyli ZIPP Toros Negro. Dlaczego tak? Mało się znam na motocyklach, a internet pełen jest ścierających się poglądów „nowy chińczyk” vs.”10 – 15 letni „japończyk”. Nie to jest jednak przedmiotem tego tekstu – więc idziemy dalej.Rozumu starczyło mi na tyle żeby poprosić kolegę z „A” o odbiór sprzętu i podwózkę pod dom. Po tym jak już zippek stał sobie przykryty pod domem na pierwszy ogień poszedł kask z marketu, który powędrował na półkę do głębokiej rezerwy. Po 2 dniach dokupiłem normalny kask i kurtkę z ochraniaczami. Potem 4 dni przerwy, które upłynęły mi na normalnym życiu, czytaniu instrukcji (czy też raczej ksero z ksero – porażka) i oglądaniu wszelakiej maści porad z youtuba z cyklu ” jak z kategorią B nauczyć się samodzielnie poprawnej jazdy na motocyklu nie robiąc sobie przy tym krzywdy”. Żeby nie przedłużać tego podrozdziału powiem tylko że do normalnego ruchu drogowego odważyłem się włączyć dopiero po 2 tygodniach (wcześniej dookoła bloku) a radość z jazdy zacząłem odczuwać po miesiącu ( wcześniej za bardzo skupiony byłem na tym żeby komuś lub sobie nie zrobić krzywdy). Minął kolejny miesiąc i zacząłem nieśmiało korzystać w korkach z przewagi jaką daje szerokość motoru i przyspieszenie (oczywiście przyspieszenie w zakresie 0-70 – potem to nawet daewoo Tico nas „objeżdża”) i tak do zimy…. Nadszedł 1 grudnia i motocykl powędrował do kontenera. Zalałem go do pełna i opatuliłem w ciepły kocyk. Jak tylko temperatura była powyżej 0 odwiedzałem go i odpalałem żeby sobie troszkę silniczek popracował. W prima aprilis ZIPPek opuścił legowisko i nasza przyjaźń trwała nadal. Ale była już to tylko przyjaźń z rozsądku. Czułem że nasza przygoda dobiega końca. Zrobił swoje. Pozwolił mi bez żadnych negatywnych przygód nauczyć poruszać się w ruchu miejskim (i troszkę poza) ale chemii między nami nie było……. (z innej beczki nauczył mnie jeszcze jednego – motocykl sprzedajemy na wiosnę, a nie na jesień – ale to osobna historia).

Tytułowa m16 już wtedy bardzo mi chodziła po głowie…… i na nieszczęście jeszcze Junak m12. W złotym malowaniu. I niestety nabyłem tą em-dwunastkę głównie z powodów ekonomicznych. Jeździło się nią naprawdę super. Jakość wykonania, wygląd, prowadzenie – naprawdę klasa wyżej od serii 121. Osiągi podobne. Minęło kolejne pół roku. Żona śmiała się ze mnie że ciągle oglądam m16 w internecie. Marudziłem, marudziłem i marudziłem i w końcu po tym jak obiecałem przez 2 lata nie komentować faktu iż małżonka ma więcej butów ode mnie i trójki naszych dzieci razem wziętych – dostałem zielone światło na m16. M12 szybko znalazł nabywcę i zaczęło się półroczne polowanie na „używkę w idealnym stanie”. Okazje były, ale czekałem jeszcze aż wejdą na rynek m16 w wersji z EURO4 i ile będą kosztować. Jak już się pokazały z żalem stwierdziłem że na razie mnie nie stać. Ale czasem opłaca się poczekać. Udało mi się kupić M16 125 na wtrysku z przebiegiem 426 kilometrów za cenę…. za naprawdę dobrą cenę. Była na tyle dobra że 10 razy sprawdzałem czy coś z nią jest „nie tak”. Gratis otrzymałem zamontowane już przelotowe tłumiki.

A jak to było z zakupem? To była sobota…… Ogłoszenie znalazłem na otoMoto. Jako człowiek z definicji podejrzliwy, 10 razy przeczytałem tekst zanim zadzwoniłem. „Tak, jest, stoi u nas. Tak, jest praktycznie nowy, tak, ma 245 kilometrów przebiegu, nie to nie wyprzedaż 2016, to nowy model na wtrysku, tak, można podjechać, nie, nie ma wad i uszkodzeń, tak, ma tłumiki przelotowe i dokładamy oryginały, tak, cena się zgadza”  Moje myśli krążyły od tego momentu od zagadnienia możliwości sprzedaży własnej nerki (żeby nie powiększać debetu na karcie) do logistycznej łamigłówki pt. „jak podjechać obejrzeć motocykl jak się ma trójkę dzieci a żona jest w pracy”. Zrobiłem jedyną rozsądną rzecz jaką mogłem. Puściłem  dwójce Starszych gwiezdne wojny, Najmłodszej Teletubisie, a sam wsadziłem głowę pod zimną wodę, usiadłem za biurkiem i zacząłem układać plan.

1) Zadzwonić do szwagra mojego szwagra, czyli jedynego człowieka na obrzeżu rodziny i znajomych który zna się na motocyklach. 2) Wziąć urlop na żądanie. 3) Umówić się na oględziny. 4) Powiedzieć Żonie że to już…… 5) Wytrzymać całą niedzielę i nie zwariować.

Udało się….nadszedł poniedziałek. Jest, stoi, mój wymarzony czarny diabeł ociekający chromami (tak wiem, cześć to plastiki) Jak mi przemiły Pan odpalił w hali Junaka – czas zatrzymał się w miejscu. To nic, że obok stało piękne białe Varadero 125 na wtrysku z kufrem i i tłumikiem LeoVince. w podobnej cenie….. W pewnym momencie myślałem że sprzedawca się ze mnie nabija bo robi śmieszne miny i rusza ustami, ale nie, On do mnie mówił, tyle że przelotowe tłumiki pracujące w zamkniętym pomieszczeniu zagłuszały wszystko….. Pominiemy teraz tę nudną część związaną z formalnościami, sprawdzeniem dokumentów, płatnością itp. Koniec końców, jeszcze tego samego dnia wieczorem, BUS przywiózł mi mojego M16 i rozładował pod klatką…… Odpalenie ? OK,  dokumenty? są, dodatkowe wydechy? są, uścisk dłoni, podpis i zostaliśmy sami. I od razu pierwszy problem… Nawet na biegu jałowym dźwięk czy też raczej ryk silnika spowodował że ludzie z mojego bloku natychmiast albo zaczęli wychylać się ze skwaszonymi minami przez parapet, albo zaczęli zamykać okna. Nic, będę się jutro martwił…. Wieczorem (jako że idea „picia na umór w celu zapewnienia pojazdowi bezawaryjnej eksploatacji” czy też jak mówią inni „ochrzczenia motocykla” jest mi kompletnie obca) wypiliśmy po szklaneczce cydru i do łóżeczka.

Wtorek. Nigdy mi się jeszcze chyba 8h w pracy tak nie dłużyło. Jest! 15.00 ! Kur… zaczęło padać, nie, nie wsiądę na 190 kilogramowy motocykl pierwszy raz w życiu w czasie deszczu, kompletny bezsens. Wytrzymam do środy, dorosły w końcu jestem….

Środa, godzina 16.00, sucho. Buty.skóra, rękawice, kask i już mnie w domu nie było. Chłopaki zawiedzione w oknie bo tata nie chce odpalić pod klatką…. Wyprowadziłem go 200 metrów na bardziej otwartą przestrzeń i jest…. nadszedł ten moment. Ruszamy.

1.POZYCJA. Problem z nogami (wysunięte kopyta do przodu), szukam podnóżków po starcie  – pod wieczór już się przestawiłem „psychicznie”. Sama pozycja – super wygodna „no i ten, tego”….. lanserska i te spojrzenia na osiedlu !

  1. WAGA. Ciężki kurcze…. niby wiedziałem że waży ponad 180 kg, ale wiedzieć i poczuć, to zasadnicza różnica. No i ja, umówmy się całe moje dorosłe życie 3 cyfrowa waga walcząca z 2 cyfrową, (chwilowo 2 cyfrowa przegrywa, ale to nieistotne) czyli razem prawie 300 kilo…. To niby jak to ma się razem składać w zakrętach albo zawracać??!! Wywali się ! Wywali ! Będzie gleba!!! Nic z tego 😉 Kwestia przyzwyczajenia, uwierzcie mi, 3 dni później już było wszystko ok, nadal mam jeszcze czasami „mrówki na kręgosłupie” jak go mocniej kładę w zakręcie, ale po panice z pierwszego łuku nie został już nawet ślad.

 

  1. DYNAMIKA. Jaki muł…….. chyba rowery mnie na starcie objeżdżają. Nie, nie jest tak źle. To tylko pierwsze wrażenie. To przez ten ryk, człowiek boi się manetkę odkręcić. A Junaczek swoje waży i ma tylko 11 koni, trzeba kręcić żeby wystartować, sorry……. Tydzień po zakupie, wróciły oryginalne tłumiki. Na forum dowiedziałem się że szkodzę Junakowi na dotarciu tymi przelotami i (na moje wbrew logice – ale co ja tam wiem jestem historyk a nie mechanik) na dodatek tracę na mocy. I właśnie ten argument + sympatyczna rozmowa z pewnym aspirantem z KMP zdecydowały o powrocie do stanu fabrycznego. I wiecie co? To była super decyzja. Odpalam rano pod oknem, sąsiedzi znowu mówią mi „dzień dobry”, jest ciszej, o wiele lepiej się zbiera (subiektywnie) a dźwięk? Nie jest zły, naprawdę, ludzie przecież to nie HD, nie musi ryczeć 😉 Jest dobrze…A wracając do tematu dynamiki – po nabraniu odrobiny wprawy w ruszaniu i skrócenia skoku manetki sprzęgła, jest …. ok. Jak mawia młodzież – „dupy nie urywa”, ale naprawdę jak na klasę 125 jest ok. Nie schodźcie tylko przy dynamicznym ruszaniu poniżej 4,5 obrotów, niestety, poniżej tej wartości oraz przy mojej masie m16 przy ruszaniu przypomina ciężki rower. BTW, uwaga na górki !! Są dla Junaczka zabójcze……. Jeśli czytelniku ważysz tyle co ja i mieszkasz np w Bieszczadach czy innych Beskidach – odpuść sobie m16 w wersji 125.

 

  1. PRĘDKOŚĆ. Na początek informacja – licznik (mimo że taki ładny i elektroniczny) przekłamuje o ok 4-6 kilometrów (zawyża oczywiście) Max nie sprawdzałem, jest na dotarciu. Nieźle się zbiera do 80, później troszkę gorzej, raz (tylko raz) pociągnąłem go do 94 km/h co w przeliczeniu na realną prędkość daje jakieś 90. Zapas na manetce jeszcze wtedy jest (czyli jest potencjał na tzw. „stówkę”) ale o jakimkolwiek wyprzedzaniu na ruchliwej trasie zapomnijcie. Tylko dla ludzi o mocnych nerwach i wadze poniżej 70 kg 😉 Prędkość relaksacyjna to 75-80 km/h

 

  1. SKRZYNIA. O i tu zaskoczenie. Pamiętam jak MOTOBANDA „przejechała się” po skrzyni z m11 i RCRa. (no co, obejrzałem chyba wszystkie testy sto dwudziestek piątek w sieci w tym oczywiście Beniamina i Dawida). Jak dla mnie skrzynia jest super, naprawdę, chodzi lepiej niż w m12 i 121. Czuje ją doskonale, nigdy się jeszcze w niej nie pomyliłem. Luz zawsze wchodzi, bez zbędnego szukania. Pewnie są lepsze skrzynie na świecie, ale ja mam to gdzieś. Osobnym tematem jest oczywiście zestopniowanie. Pierwsze wrażenie? Co za ciul dobierał zębatki!! 1 ok, 2 praktycznie nie różni się od 3. 4 ok, a 5 wrzuca się przy 60 😉 Czemu tak krótko, czemu nie tak fajnie jak w m12? (długa czwórka i 5 wrzucana przy 90)? Odpowiedź jest brutalnie prosta. Masa motocykla. żeby nadążyć w miejskim ruchu trzeba się pogodzić z machaniem biegami. Owszem, czytam dużo m.in. o śmiałkach którzy zakładają zębatki od wersji 320. Ja podziękuje. Zostaje przy tym co jest. A, i jeszcze jedno większa niż w wersji 320 zębatka z tyłu powoduje pewien dyskomfort akustyczny spowodowany uderzaniem łańcuch o osłonę przy odpuszczaniu gazu, przyzwyczaicie się 😉

 

  1. KOMFORT i PROWADZENIE. O pozycji już pisałem, jest oczywiście twardziej niż w motocyklu z klasycznymi sprężynami, ale tragedii nie ma. Na razie najdłuższa trasa to 50 kilometrów jednorazowo – tyłek boli tak samo jak w m12. To tyle. Na kostce brukowej troszkę żeby dzwonią. Znowu kłania się zasada coś za coś. Prowadzi się bardzo dobrze, tam gdzie zaplanuje wyjść z zakrętu tam wychodzę. Za mało się na tym znam żeby się rozpisywać. Junak m16 nie lubi wzdłużnych nierówności (np Obornicka w Poznaniu – „Pyry” wiedzą o czym mówię) Pewnie to kwestia szerokiego laczka z tyłu. Hamowanie – bajka, używam głównie klamki, nożnego (CBS) mniej – generalnie te 2 tarcze z przodu robią swoje. Przód nurkuje przy naprawdę gwałtownym hamowaniu. Jest zdecydowanie lepiej niż w m12. W kategoriach komfortu postrzegam też wtrysk paliwa. Rewelacja. żadnego długiego rozgrzewania i martwienia się czy już mogę ruszyć, czy wyłączyć ssanie i czy aby nie zgaśnie 😉 Po prostu, odpalam, zakładam kask i rękawiczki i ruszam, oczywiście ze spokojem, pamiętając że tak naprawdę Junaczek rozgrzany jeszcze nie jest.

 

  1. „MIASTO-PRZYDATNOŚĆ” To ciekawe zagadnienie. Porównując 121 z m16 – jest to różnica mniej więcej taka jak między Oplem Corsą a Solarisem Urbino 18 😉 No dobra, troszkę przegiąłem, ale to porównanie chyba dobrze oddaje prowadzenie m16 w ciasnym ruchu miejskim. Nie ma co się na siłę przeciskać na pool position, zresztą i tak przyspieszeniem nikomu nie zaimponujecie, a każdy kierowca z TDI będzie się na Was wkurzał że blokujecie mu pas ruchu. Szeroko rozstawione lusterka traktuje jak wskaźniki – wejdą lusterka, zmieści się i motor. Przeciskam się tylko na tyle żeby zmieścić się na 1 zmianie świateł. Gdybym miał być szybkim dostarczycielem pizzy to by mnie szybko zwolniono – ale m16 do tego nie służy.

 

  1. ERGONOMIA i WYKOŃCZENIE. Pamiętacie może stare “pecety” i kieszenie na hdd zamykane na kluczyk? Wyobraźcie sobie że najprawdopodobniej chińczycy wyprodukowali tego za dużo i postanowili ten system zamykania bezpośrednio przenieść do stacyjki Junaka m16. Ergonomiczny koszmar. Osobnym (tym razem normalnym) kluczykiem blokujemy kierownicę i zamykamy wlew paliwa. To można przeżyć. Zatankowanie Junaka pod przysłowiowy korek jest możliwe chyba tylko jeżeli siedzicie okrakiem na maszynie i macie sporo cierpliwości.. Dla mnie szkoda się męczyć, tankuje po prostu za 40,- PLN i jeżdżę 😉 Dziwnie wyglądające spawy na styku zbiornika, średnie plastiki, ale za to nic się nie odkręca, nic nie trzeszczy.

PODSUMOWANIE: Jeżeli podoba Wam się m16, to znając jego ograniczenia będziecie zadowoleni, naprawdę. Powolne przemykanie bocznymi drogami lub mały lansik na osiedlu – w tym m16 jest najlepszy. Ale w mieście też daje radę. Jeżeli jednak  ma to być Wasz pierwszy motocykl w życiu, pamiętajcie że musicie nieźle potrenować żeby jazda nim sprawiała Wam frajdę.

Gdybym całe swoje wypociny spróbował ująć w formie tabeli – wyglądałoby to tak:

ZALETY WADY
+     kierowcom dorosłych motocykli lewa ręka sama idzie w górę na Wasz widok –        mocno średnie osiągi
+     wygodna pozycja –       średnia ergonomia i wykończenie
+     super hamulce –       nienajlepsza zwrotność i poręczność
+     dobre prowadzenie

 

 

LwG Wszystkim, pozdrawiam, U-571

Share This Post

Beniamin to specjalista od "chińczyków". Członek Klubu Chińskich Motocykli. Związany z produkcją dla motoryzacji od 2007 r. Na co dzień pracuje jako kierownik zakładu produkcyjnego. Z wykształcenia technik elektronik systemów komputerowych, inżynier elektrotechniki, magister automatyki i metrologi.

REKLAMA

88 komentarzy

  1. Widać ze autor jest bardzo początkującym użytkownikiem Junaka M16.. Wbrew pozorom jest to całkiem poręczny motocykl do jazdy miejskiej – lekki (co to jest 180kg na motocykl) i nadal stosunkowo mały i wąski. Proponuję pojeździć jeszcze co najmniej rok i wtedy zapewne odczucia co do poręczności i szeroko rozumianej manewrowości tego motocykla będą inne.. LwG!

    Reply
    • Za rok na pewno tak będzie ! 😉 Na razie jednak, tekst jest pisany z perspektywy człowieka który nie może się nadziwić jak to się dzieje że taki potwór jak GoldWing trzyma się pionowo 🙂 Pozdrawiam serdecznie

      Reply
      • Witam. Też posiadam m16 125 i przesiadajac się z daelim Daystar vl 125 miałem na początku wrażenie że ten motorek wogole nie jedzie ale przyzwyczaiłem się do niego i na teraz niejest wcale taki zły. Na miasto jest idealny. Co prawda bardzo sztywne zawiesze ale za to w manewrowaniu po mieście spisuje się super. Narazie zmieniłem w nim kierownicę z wysokiej na niską. Obudowę chłodnicy założyłem z nierdzewki i do tego gość zrobił mi z nierdzewki wypełnienie dziury między silnikiem a zbiornikiem. Moto jak na 125 jest naprawdę duże odpowiednie dla wysokich osób. Nie wygląda się na nim jak na małym osiolku.

        Reply
        • Witam mogę prosić na namiar na osobę która zrobiła wypełnienie między zbiornikiem a silnikiem? ja też mam m16 125 i „wieeelką dziurę” nad silnikiem do wypełnienia

          Reply
        • Cześć Dziekan.
          Zaintrygował mnie trochę Twój wpis. Jeździłeś przecież nie takim małym jak na klasę 125 motocyklem i przesiadłeś się na m16. Do tego piszesz, że dobrze się nim manewruje po mieście, znowu jakby ten Daelim był coś nie za bardzo. Tak ze zwykłej ciekawości pytam. Jesteś osobą, która może już bardziej obiektywnie porównać oba motocykle. Chce Ci się coś więcej napisać o swoich wrażeniach porównując te dwie maszynki?

          Reply
  2. U-571 super się czyta Twój tekst … nawet śmiechłem pod nosem jak czytałem :). Dzięki za podzielenie się. Pozdrawiam!

    Reply
  3. Zastanawiam się nad zakupem nowego Junaka 121 z tego roku na wtrysku, ale opinii mało widziałem. Cena połowę niższa od M16 ale na pierwszy motocykl(dosłownie pierwszy) by się nadał myślę, co powiesz o jeździe na 121?

    Zastanawiam się kiedy go zakupić, teraz, gdy już październik tuż za rogiem czy później, ewentualnie na wiosnę. Oraz dlaczego lepiej sprzedawać na wiosnę? 😉

    Reply
    • Na początek literówka: przebieg m16 to było 246 kilometrów a nie 426, a wracając do Twojego pytania: Mały, zwinny, zadziorny i zrywny, nie tak wygodny jak więksi bracia, dźwięk nie powala na kolana, wtrysk naprawdę poprawia komfort. Żarówka często padała ze wzgl. na brak wałka ograniczającego drgania silnika (silne wibracje i drgające lusterka na wyższych obrotach) ale ten element (żarówka i wałek) w modelu z wtryskiem pewnie poprawili.pozdrawiam serdecznie

      Reply
      • Dwucylindrowe silniki LC Junaka (M11 / M16 / N25 / M20) jak też większość jednocylindrowych (oprócz tych najtańszych) były / są wyposażone w wałek wyważający.
        Od rocznika 2017 wszystkie motocykle (oprócz skuterów) marki Junak mają balancery.
        Żarówki ,,padają” najczęściej po wjechaniu z impetem w dziury, jakich spotkać mnóstwo na naszych drogach.
        Niemniej te nasze drogi i tak są o niebo mniej dziurawe niż np. za Bugiem.

        Reply
  4. to nie był anonim, zapomniałem się zalogować 😉

    Reply
  5. Na mój gust w kwestii zakupu lepiej poczekać do późnej jesieni/zimy – można coś z ceny urwać (wiem że moto to nie serek wiejski i ma długi termin przydatności ale chyba żaden sprzedawca nie lubi jak mu sprzęt zalega na magazynie)

    W kwestii sprzedaży – proste – wiosna – budzi się przyroda, marzenia i aspiracje, popyt jest większy a nowe modele z Chin jeszcze nie przypłynęły…..

    Reply
  6. Bardzo fajnie się to czyta. Hej, a możesz trochę napisać o użytkowaniu Junaka M12? Podoba mi się, ale mało jest wyważonych recenzji od użytkowników, szczególnie, jak ktoś przećwiczył trzy różne 125-tki w krótkim czasie. Pozdr. BIP

    Reply
  7. Super opis:-) Miałem podobnie 3 lata temu:-) Teraz dosiadam Intruza w wersji C800. Jest w sam raz do jazdy wokół komina. Pozdrawiam!

    Reply
  8. Naprawdę bardzo dziękuję Ci za ten artykuł – nigdzie nie mogłem znaleźć żadnych informacji na temat tego modelu… I również proszę o przygotowanie recenzji Junaka M12 – bardzo mi na tym zależy.

    Reply
  9. Ciekawa recenzja i opis 🙂
    _____________
    https://motomoda24.pl/

    Reply
  10. Obok stało Varadero w tej samej cenie, a Ty wziąłeś Junaka…
    Największy błąd w Twoim motocyklowym życiu.

    Reply
    • I tu się mylisz miłośniku Wiadra. Wiadro to funbike/adv, Junkers M16 to custom/chopper z zawiechą softail, czyli czymś dla twardzieli. Autor kupił to czego szukał, czyli nisko i długo, tj. kompletne przeciwieństwo Varadero. Prawdopodobnie kolejnym krokiem będzie H-D, albo np. Vulcan

      Reply
      • Viadro to naked? Ha!

        Reply
    • W pełni popieram. Sam zaczynałem od Varadero, a kumpel kupił nowego chińczyka – keeway’a – swoją drogą całkiem fajne moto. Natomiast w 12 letnim wtedy Varadero wszystko chodziło o kilka klas lepiej. Manetki, dźwignie, po prostu przepaść pod względem jakości. To też jeden z nielicznych 125 gdzie można wyprzedzać tiry i prędkość przelotowa w ok.100km/h jest jak najbardziej realna. Licznikowe 120 bez problemu osiągała. Do tego spalanie bajka bo w okolicach 3-4 litrów. Chińska maszyna pomimo, że była nowa nie miała w żadnym aspekcie przewagi nad Hondą. Na moto machnąłem kilka tysięcy i w tym czasie absolutnie nic się nie działo. Jak mnie raz złapał policjant na jednośladzie to mnie pytał, a gdzie mam „A”, bo był zaskoczony, że to 125. Na tym naprawdę wygląda się jak na „dorosłym” moto. I jest to też trochę jego wada jak na początek przygody z motocyklami. Trzeba się „ogarnąć”, gdyż jest ciężka i duża. A jak to jest na początku to każdy wie, człowiek zamiast robić rzeczy automatycznie, to o wszystkim musi myśleć 😉 Jeździłem na różnych 125, ale jak dla mnie żadne nie dorównuje Hondzie. Honda to po prostu dorosły, bezawaryjny motocykl z gorszymi osiągami (w porównaniu do dużych moto). Z czasem jednak oczywiście zrobiła się za słaba, a że nie chciało się robić prawka – to pokusiłem się na włoski wynalazek z silnikiem 125 ale dwusuw. Zarejestrowany był na „B”, ale moc zdecydowanie podkręcona. I wiecie co? Pożałowałem tej zmiany już zaraz po zakupie. Moto niewygodne, telepie, twarde, małe, wszystko chodzi topornie, a po 50 km jedyne o czym marzyłem to żeby to oddać i zostać przy małym wiadrze. Wiaderkiem potrafiłem strzelić 250 km i nie narzekać jakoś specjalnie na bóle tu, czy tam. To było bardzo komfortowe moto, do tego można było sobie zjechać na drogę szutrową. Jedyne co we włoskiej diablicy dawało frajdę, to odkręcenie manetki i jak łapał „cug” – do tego ładnie wyglądała. Więc może takie mała mądrość dla tych, dla których 125 zrobi się za słaba, a nie chce Wam się robić prawka i myślicie o kupnie czegoś mocniejszego, typu dwusuw, inaczej wbite papiery, czy inne w ogóle kolejne 125. To bez sensu. Jeżeli normalne 125 jest już za słabe, to robimy prawko. W końcu już miałem tak dosyć tej włoskiej przygody, że poszedłem na to prawko. Od zeszłego sezonu jeżdżę na V-Stromie 650 i powiem Wam tyle – zrobienie prawka to była najlepsza decyzja. Z dużym moto człowiek się szybko ogarnia, a później każde inne wydaje mu się zabawką. Duże moto jest stabilne, a odkręcenie manetki to przyjemność, nie ma żadnych problemów z wyprzedzaniem, a z gęby nie schodzi uśmiech. Pomimo, że Suzuki jest ciężkie i jest to moto turystyczne, to przepaść dynamiki w porównaniu ze sportowym włoskim dwusuwem jest olbrzymia. Jak wsiadłem ostatnio żeby się przejechać na chińczyku, to się zastanawiałem, czy z tym moto jest wszystko ok. I nie chodzi tu o to, żeby się czymś chwalić. Sam zaczynałem od 125 i szanuję każdego na 2 kołach – bo to jest pasja. Robimy to dla przyjemności. Chcę jedynie Wam powiedzieć, że nie ma co żonglować 125, tylko jak już się ogarniemy na jednej – to należy zrobić prawko i wtedy otwiera się przed nami dopiero piękny świat jednośladów! Pozdrawiam 🙂

      Reply
      • Mądrego to dobrze posłuchać,Aż sie popłakałem.Prosto i na temat.

        Reply
  11. To jakbyś kupił prawie nową Dacie Logan zamiast używanego Porsche Cayenne.

    Reply
    • Z Cayenne powinieneś raczej porównać Dustera, Logan to rywal Panamery 😀

      Reply
      • Dracula radzi sobie i na bulwarze i poza szosą, przy czym nie pałaszuje tak ostro wachy, hebli i zawiechy, jak ciężki SUV z koncernu VW.

        Reply
        • Wiesz, są sytuacje, w których od obu powyższych lepiej poradzi sobie rower. 😉

          Reply
      • Otóż z tekstu wyczułem, że autor szukał czegoś do pojeżdżenia sobie tu i tam. I to jest dobre porównanie, bo M12 po lesie czy między polami sobie nie pobryka, a Varadero owszem 😉

        A jak szukał czegoś w stylu cruisera, to mógł zerknąć na brzydką niesamowicie Hondę Shadow (ten sam sinik co w Varadero), albo poprzedniczkę czyli Ca Rebel, czy piękną Yamahę Virago albo Kawsaki EL.

        Jeśli nie ma się 16 lat, gdzie liczy się ile ma do 100 km/h albo czy wyciąga ze sto czterdzieści, to nie ma lepszej opcji.

        Reply
        • Przeczytaj że zrozumieniem, a potem nadawaj. Autor ma fioła na punkcie Junaka M16 i w tym świetle Twoje wszystkie quasi japońskie sugestie są o kant słupa. Virago i Rebel są mniejsze od 16-ki, bardziej już Cień lub XVS, ale to nie są softy. A najważniejsze żaden ze wspomnianych przez Ciebie motocykli nie nazywa się Junak

          Reply
          • Mój błąd, oczywiście M16, ale jako niezalogowany nie mogę edytować swoich komentarzy. Po pierwsze quasi. I czy Ty wiesz co to znaczy? Junak? Ha ha ha! Junak to był na przełomie lat 50-tych i 60-tych, a nie teraz…

          • Junak tj. marka motocykli, całe szczęście ktoś nie pozwolił jej zdechnąć na łamach historii, co spotkało wiele innych marek. Junak lat 50-tych był ciekawą konstrukcją, ale kompletnie nie przystająca do obecnych czasów. M16 to wbrew opiniom ciekawy spadkobierca dawnej legendy, który tak jak ta legenda wymaga opieki.
            Osobiście M16 za mną chodził, ale na razie bardziej rajcuje mnie naked. Robiłem porównanie do Shadow, ale jedyna konkurencyjna wielkościowo była 750-ka, a nie 125.

    • Płacić extra za znaczek Porsche na mechanice VW to jest dopiero choroba

      Reply
    • Czasami nie jest problemem kupić wypasiony pojazd, ale problemem może być koszt utrzymania oraz tankowania…trzeba liczyć siły na zamiary. Zresztą motocykl kupuje się sercem 🙂

      Reply
      • Rzeczywiście, w klasie 125 ma to ogromne znaczenie. Szczególnie tankowanie. Pół litra różnicy między najoszczędniejszymi, a tymi najbardziej paliwożernymi…

        Reply
        • Poczytaj trochę jak niektórzy jojczą, że zamiast obiecanych 2,5 litra moto pali im 3l 🙂

          Reply
        • Mój maly skuterek 50ccm palił spokojnie 3,5l na 100km. Pojemność skokowa nie oznacza oszczędności paliwa. Też trzeba o tym pamiętać.

          Reply
    • Wolałbym nową Dacię Duster niż zajechane Porsche 😛

      Reply
      • Z Porsche to jedynie 911S 2.4, 356 2.0, albo Carrera 2.7 kaczy kuper

        Reply
      • Nie ty jeden, zresztą czasami nie problem jest kupić jakiś drogi sprzęt, gorzej go później utrzymać. Części zamienne często kosztują sporo.

        Reply
      • Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia 🙂

        Reply
      • Ech…

        Podobnie jak z dowcipem, kiedy młody żyd poszedł do rabina:
        – Rabbi, powiedz, co lepiej: wziąć piękną żonę, która by mnie zdradzała czy brzydką, ale wierną?
        Rabbi się zamyślił poważnie, jednak po chwili odpowiada:
        – A wolisz jeść gówno sam czy tort z kolegami?

        Reply
        • Michał Kornik, nie masz racji Varadero 125 to pierdzik udający uterenowionego nakeda (i to bardzo nieudolnie). Nie nadający się na dłuższe trasy- zawalidroga. W 2 osoby realna prędkość to 80km/h, górki już nie da się pokonać bez redukcji na 2 lub 1. W jedną osobę od bidy bez wiatru i lekko z górki można pomyśleć o licznikowej 100-tce.. TiRy i ciężarówki na ciebie trąbią, bo im drogę tarasujesz.. M16 to duży chopper z doskonałymi hamulcami i prowadzeniem, lekki ale robiący wrażenie trochę większej maszyny. I na chopperze mażesz być wolny 🙂 na drodze.

          Reply
          • Śmieszny jesteś 🙂

      • Podejście praktyczne – Duster
        podejście próżne – Cayenne

        Reply
        • Wstyd się przyznać ale coraz poważniej rozmyślam nad kupnem Dustera. Wiem, że auto mało reprezentacyjne ale podoba mi się, szczególnie najnowsza wersja Dustera.

          Reply
          • Ależ to żaden wstyd. Nawet bogate i syte społeczeństwa kupują te budżetowe auta w dużych ilościach. Tam mniej liczy się szpan. I mało kto ma potrzebę ,,zaimponić” sąsiadowi wypasioną bryką.

          • Nie patrz na innych i nie myśl co o tobie myślą. Bądź sobą ..tylko tak można zmienić w tym kraju mentalność jego obywateli. Gdyby było więcej ludzi takich jak Ty , ja i jeszcze kilku z nas to byłoby się lżej. A tu ciągle każdy każdego ocenia. Czym przyjechał, jak ubrany , co robi , z czego ma pieniądze skoro ciągle w domu siedzi… Masakra. Moje dzieci już zaczynają widzieć co się dzieje ale sukces może przyjść za 50 lat dopiero zanim zmieni się mentalność w tym kraju. Jeśli podoba Ci się Duster TO GO KUP!

          • I dlatego nie kupi – bo sąsiedzi by się brechtali. Trza mieć bmw, ałdi abo najmniej wieśwagena…

          • Do bsw.
            Jakoś nie pasuje mi do Ciebie ten opis.
            Z jednej strony chcesz (chcemy) wprowadzać tolerancję dla wyboru tego czy innego motocykla, a z drugiej Ty zaczynasz się naśmiewać z wyboru samochodu. Jeżeli ktoś chce kupić tego wyszydzonego przez Ciebie „ałdi” albo „wieśwagena” to niech sobie kupi. Nie popadajmy w skrajności.
            LWG

          • Ja jeżdżę Dacią Duster i nie mam kompleksów. Jak zależy Ci na prestiżu, to kup Renault Duster ( Rosja), albo Nissan Navara (Afryka). Ten sam samochód, ale inne znaczki na masce.

          • Bsw normalnie bym Ci odpowiedział żebyś spier…ł albo coś w tym stylu. Ale nie powiem bo jestem ponad Twoje wieśniackie opinie. Nie kupię Dustera w tej chwili gdyż poprostu nie mam jeszcze odłożonej wystarczającej ilości kasy, a ponadto czekam na wydanie wersji 2 która jest sporo ładniejsza od poprzedniczki. Aha rozczaruję Cię, nigdy nie miałem Audi, VW czy BMW, od wielu lat jeżdżę autami na F, czyli bądź to francuskimi bądź Fordami. Ale w sumie po cholerę ja Ci się tłumaczę…

          • Widzę że nikt nie dostrzegł mojego sarkazmu – nie chodziło mi o naśmiewanie się z wyboru takiego czy innego samochodu, ale właśnie z obiegowych opinii czym wypada jeździć a czym nie. („Nie kupuje się aut na literę F…”, itd).
            Jeśli o mnie chodzi to nie mam i nigdy nie miałem samochodu – pewnie nie powinienem się wypowiadać. Ale jeśli już ktoś mnie wulgarnie stąd wyprasza to przypominam że to forum o motocyklach 125, zatem może proszę się wynieść z dyskusjami o „blachosmrodach” gdzie indziej…

          • Bsw pragnę Cię przeprosić, moja odpowiedź była trochę zbyt impulsywna, to niestety od zawsze moja wada, że najpierw mówię a później myślę. Wybacz i nie chowaj urazy. A co do aut to faktycznie ani to forum ani ten temat. Miłośnicy Dusterów łączcie się 🙂

          • @Mariusz – spoko nie obrażam się 🙂
            Mam niestety swoisty sposób kontrowersyjnego wypowiadania się i często jestem opacznie rozumiany. Co do samochodów – jak wspomniałem nie mam bo nie potrzebuję – ale dziś widziałem pięknego Fiata 508 – takiego mógłbym mieć 🙂

          • Panowie (bo za chłopaków znowu się ktoś obrazi).
            Wypowiedź pisana tym się różni od rozmowy, że każdy czytając interpretuje ją po swojemu i to może być powodem niesnasek i zatargów. Także spokojnie, walnijta meliskę, albo inną babciną nalewkę i na spokojnie, bo się admin wkurzy.

          • Spokojnie, już z kolegą wyjaśniliśmy sobie nieporozumienie. Ot zwykła chwilowa sprzeczka.Ja ze swej strony kolegę przeprosiłem, kolega się nie gniewa i wszystko gra 🙂

          • Jeżdżąc na co dzień „chińska namiastką motoryzacji” – trzeba być uodpornionym. Ja dostaję czasem teksty typu „Znalazłem śrubkę – nie Twoja ?”

          • Bsw będę pamiętał kogo spytać jak znajdę jakieś śrubki na drodze 😉

          • Wszyscy mi te śrubki przynoszą – a co ja będę zupę z tego gotować ?

        • To trochę tak jakbyś bezpośrednio porównywał Rometa ADV125 i GSa 1200 od BMW 🙂
          Towar dla całkiem innego klienta i do czego innego ma służyć.

          Reply
  12. Zgadza się, 3,5 litra to norma zużycia paliwa przez dwusuwowy seryjny skuter 50 ccm. Biegowe dwusuwowe ,,50” (TZR, Derbi) po tuningu oraz z silnikiem 125 potrafią spalić nawet 6-7 l/100 km. Ale takie zużycie powoli odchodzi do przeszłości. Dwusuwy wypadają z ofert na 2018 niemal całkowicie. Od przyszłego roku motorowery 50 ccm (biegowe 4T- wtrysk, skutery 4T – gaźnik elektroniczny lub wtrysk) będą zużywały paliwo w ilościach aptekarskich. Już teraz co lżejsze ,,125” z rocznika 2017 (NKD, TRV, RZ, Racer) palą ciut tylko ponad 2 l/100 km . Przy tak niskim zużyciu paliw płynnych jeszcze długo nie będzie miała sensu inwestycja w jednośladowe elektryki (dopóki prawo tego nie wymusi).

    Reply
    • Tym bardziej, że przetwarzanie energii to duże straty, a produkcja energii elektrycznej to duże zanieczyszczenia, plus utylizacja współczesnych akumulatoròw. Nie do przyjęcia.

      Reply
    • Podpisuje się pod tą opinią. chociaż…. jeżeli wynajdą takie źródło energii elektrycznej, które zapewni pojazdowi dystans porównywalny do takiego samego z napędem konwencjonalnym, a do tego ilość czasu jaką będzie musiał poświęcić użytkownik na jego uzupełnienie, będzie taka sama jak przy napędach spalinowych napełnienie zbiornika paliwa to…będzie to zmierzch silników spalinowych.

      Reply
      • To byłaby rewolucja w każdej dziedzinie – przede wszystkim wszelakich elektronicznych gadżetów. Ale to nie nastąpi – nie ma takiej technologii i się na nią nie zanosi.

        Reply
      • Teoretycznie takie źródło istnieje, ale nie ma takiego wariata, który zdecyduje się na zastosowanie tego źródła w transporcie publicznym, skoro nawet w energetyce i technologii kosmicznej mają cykora.

        Reply
  13. Absolutnie fantastyczny tekst ! Autor świetnie i żartobliwie ale równocześnie praktycznie i rzeczowo traktuje temat.
    Dodam tylko, że przeszedłem podobną drogę co opisana powyżej z tą różnicą, że to mój pierwszy motocykl w życiu 🙂 Stoi już w garażu i czeka na roztopy 🙂

    Reply
  14. Ogolnie fajna stronka. Odkrylem motocykle125.pl kilka miesiecy temu kiedy stuknela 30stka i zdalem sobie sprawe z tego, ze rutyna mnie zabija i potrzebuje nowej pasji (a wlasciwie odgrzac dawna z czasow nastolatka) Tak wiec mam zamiar zaczac znowu jedzic na dwoch kolkach. Wpierw bylem mocno nakrecony na Motocykl 125cc i przeczytalem chyba wszystkie recenzje motocykli tutaj jak i powyzsza historie. Doszedlem jednak do wniosku, ze motocykl 125cc to chyba faktycznie najlepiej nadaje sie dla posiadaczy prawo jazdy A1 czyli nastolatka,a nie doroslego faceta,185cm wzrostu i 90kg wagi. Chce jechac czyms czym bede mogl wyprzedzic tira,a nie blokowac mu droge, jechac komfortowo no i nie wygladac ”pociesznie” czy jak na ”psie” jak to tutaj niektorzy pisali, ze tego typu opinie otrzymuja od innych. Poza tym cena motocykla 125cc a np 300cc ktorym mozna juz o wiele wiecej zdzialac jest niewiele wieksza. Zamiast mulic tym Junakiem M16 125cc i bac sie, ze nie wjedzie sie pod gorke i zaslaniac twarz kiedy odstawia naz Dewoo Tico ja wolalbym dolozyc pare zl i kupic Junaka M16 400cc i jechac jak biker 🙂 Tak wiec zapisalem sie na prawo jazdy A i juz 23ciego lutego ide na teorie 😀 Co do wymarzonego Motocykla to mysle, ze Royal Enfield Bullet 500 zwala z nog i ceny sa te spoko ale ten Junak M16 400cc tez naprawde daje rade. Tak czy inaczej, jak wpsomnialem stronka fajna i przyjemnie sie czyta recenzje jak i posty na blogu, wiec na pewno bede tutaj zagladal nawet jezdzac wieksza maszyna niz 125cc 🙂 Pozdro!

    Reply
    • Jest klika modeli 125 cc, które dają radę z TIR-em (jednym z nich jeżdżę) ale większość zachowuje się niestety tak jak opisałeś. Własnie dlatego tak mnie irytuje ta stosunkowo niska moc silników 125 cc, zwłaszcza, że przykłady na rynku udowadniają iż można inaczej. Niekoniecznie zgadzam się również z poglądem że 15-to konne silniki 125 cc muszą kosztować. Doprawdy z konstrukcyjnego i technologicznego punktu widzenia nie widzę takich powodów, ale , niech tam…Mnie było stać. Niemniej podzielam Twoją opinię, Życzę sukcesów na kursie i przyjaznego spojrzenia na klasę 125 cc, bo swoje zalety ma.

      Reply
      • Chińczykom nie udało się zrobić 15 konnego silnika. Junak RS z czterozaworową głowicą i chłodzeniem cieczą ma ok. 12KM i wyceniono go na 10k (pomijam że nie udało się – póki co zaimplementować mu mapy wtrysku, stąd nadal jest niedostępny :-] ). Najtańsza Japonia 125 z 10KM silnikiem kosztuje ok 12k. Ale już za ok 16k można wyrwać nowego (2017) wypaśnego KTM Duke – który ma 15KM, 4 zaworowy DOHC, hydrauliczne sprzęgło, 6 biegów i… poradzi sobie z TIRem 🙂

        Reply
    • Co do Royala, to obejrzyj go sobie w sklepie, a dopiero potem podejmuj decyzję. Royal to motocykl dla kogoś, kto jest pewny, że chce właśnie Royala. Bullet 500 jak przystało na jednogarowego klasyka zadba o Twoje plomby 😉
      Z Twoich oczekiwań w kwestii wygody i osiągów to raczej CB500, GSF650, KLE500, GS650, T100, itp.
      Zarówno M16 400cc (zalecana lektura forum junakdaytona.pl) jak i Bullet 500 nie są demonami przyśpieszeń, czy prędkości.

      Reply
      • Dodałbym do tego jeszcze Benelli TRK 502 za 22500 zł vs Honda CB 500 za 28100 zł . W gazecie Motocykl z lutego jest test tych dwóch motocykli.

        Reply
        • Hondzie to już zdrowo odbiło z cennikiem.
          Wyprzedaż 2016 jeszcze była atrakcyjna, ale 2017 to porażka, a cennik 2018 już widzę, że „optymistyczny” :/

          Reply
          • Jaś . Tak. Ta cb 500x jest moim zdaniem za droga, tylko trzeba pamiętać że np G 310 GS kosztuje 24350,- PLN no i być może o to chodzi , a ten GS wcale nie jest jakiś super motocykl.

  15. @jas13 dzieki za sugestie. Co do wyboru to pewnie duzo bedzie zalezec od tego na jaki model trafi sie dobra okazja w danym momencie kiedy juz bede sie przymierzal do zakupu 🙂 Niekoniecznie musi to byc demon predkosci, bo nie szukam adrenaliny tylko raczej relaksujacego hobby. Jednakze jak wspomnialem wczesniej, chce sie czuc jak na motocyklu, a nie jak na motorowerze 😉 @rawla to prawda, jest kilka 125tek, ktore daja rade. Top 3 to chyba Yamaha mt125, Suzuki Gsx125 i KTM Duke 125 o ktorym wspomnial @bsw. Tyle, ze jak pisalem wczesniej, chodza one w cenach duzych motocykli. Myslalem przez kilka miesiecy o plusach 125cc vs 300-500cc i jedyny istotny to taki, ze nie trzeba robic dodatkowego prawa jazdy i majac B moglbym jedzic od zaraz. Ale to jest doslownie JEDYNY plus, reszta same minusy. Nie chce tutaj oczywiscie nikogo urazic ani popsuc zabawy na 125tce. Jesli komus taki motocykl wystarcza to super, ale ja czuje, ze moglbym szybko zalowac, ze jednak nie kupilem wiekszego motocykla.

    Reply
    • Nowe duże motocykle są w większości droższe niż GSX czy MT125. W używkach to już bywa różnie, używka Duke 125 może być i droższy, i tańszy, od porównywalnego stanem i wiekiem motocykla większej pojemności, ale też reguły nie ma.
      Dla mnie plusy 125 to przepał i koszt eksploatacji (części, opony) i nie oszukujmy się koszt zakupu nowego.
      Z nowych pojemności około 300cc, to rzuć okiem na ofertę Benelli.

      Reply
    • Inne plusy 125 (jak dla mnie):
      – małe gabaryty i masa przez co mogę go trzymać w garażu obok auta gdzie z dużym moto bym się nie zmieścił. Dzięki małej szerokości zdecydowanie łatwiej też przecisnąć się w korku, co jest dla mnie dość istotne.
      – niskie spalanie i w ogóle niskie koszty utrzymania – moto używam na dojazdy do pracy (60km/dziennie) – spalanie mam na poziomie 3l. Duże moto spali 5-6 – tak jak małe auto…
      – prędkość przelotowa 80-90 jest w zupełności wystarczająca – na drodze którą jadę nic szybciej nie jeździ bo się nie da (zwykle jest nawet wolniej)…
      – a co siedzenie na osiołku – ile masz wzrostu ?
      Ja mam 185 – być może i wyglądam jak na osiołku ale ja się w lustrze nie oglądam – a siedzi mi się w miarę wygodnie.

      Reply
      • @bsw przy moich 196cm to tylko duże turystyki albo niektóre endury są odpowiednio duże, ewentualnie maxiskutery, na pozostałych wyglądam pewnie dziwnie, ale ja siebie nie podziwiam, a motocykl mam taki na jakim mi wygodnie i jaki mieścił się w budżecie 😉

        Reply
    • I prawda jest taka, że jeżeli lubisz trochę dynamiki – to szybko będziesz żałował. Jeżeli jednak dawno nie jeździłeś na moto, to warto kupić np. Varadero. To duże moto, które ma chyba najlepsze osiągi 125. Ja jak sprzedawałem moje, to sprzedałem drożej niż kupiłem. Dobre egzemplarze są w cenie i nie stracisz przy sprzedaży, a ogarniesz się i moc Cię nie przerazi – na początku to nawet wydaje się, że „więcej mi nie potrzeba”. Moto normalnie wyprzedza ciężarówki i rozpędza się do 120. Dlatego najszybsza droga to takie wiaderko, a jak się człowiek ogarnie to idzie na prawko. Jeździ sobie cały czas na moto, łapiąc doświadczenie i robiąc prawko, potem sprzedaje i kupuje coś dużego. Z resztą wyżej napisałem spory elaborat na ten temat. Pozdrawiam.

      Reply
  16. @ja13 no Benelli 300cc naprawde daje rade, zarowno jak i nowy Leoncino 500cc – naprawde robi wraznie. @bsw ja rowniez mam 185cm wzrostu przy 92kg wagi dodam. Co do kosztow utrzymania to miedzy 125cc a 300 roznica jest niewielka mysle natomiast roznica komfortu jazdy jak i dynamiki ogromna. Ale tak jak mowie, jesli ty jestes zadowolony i uwazasz, ze na twoje potrzeby 125cc nadaje sie najlepiej to najwazniejsze. Jakim dokladnie motocyklem jezdzisz jesli moge zapytac?

    Reply
    • Leoncino też będzie 250cc z silnikiem takim jak w moim BN251.
      Spalanie mam w BN 251 3,7 w mieście, 3,4 litra w trasie. Maksymalna prędkość 138 też jest wystarczająca.

      Reply
  17. Jest w profilu – Junak123 – już z drobnymi poprawkami 🙂
    A kupiłem go za kwotę 1,5 x koszt prawa jazdy kat A wyliczony przez @Sebastian Wave – Blue Moon vlog w poniższym filmie 😉
    https://www.youtube.com/watch?v=BKSdErFNIBs

    Reply
  18. @Beniamin Mucha czyli widze, ze kolega tez woli troche wiecej powera 🙂 I jak to bylo w twoim przypadku, kupiles 125cc i po czasie zaczelo troche brakowac mocy?

    Reply
    • Zaczęło się w 2000r od WSK 150 z 1960 roku, miała 6,5KM. Wyremontowałem go razem z moim Tatą. W tamtym czasie dużo jeździłem z kolegą który miał Simsona SR2 (50cc), wtedy nauczyłem się że najfajniejsza jest wspólna przygoda, droga. Fakt że nie jeździliśmy dalej niż 100 km w jedną stronę, ale bardzo miło wspominam tamte wyjazdy pod namiot, czy na ryby. WSK się w końcu zepsuła, a że w domu kasy nie było to stała w garażu, remont byłby bardzo kosztowny bo model był unikatowy, korbowód trzeba by było kuć na zamówienie. Kolejnym motocyklem była CZ 175, która również wymagała generalki, stopniowo naprawiłem silnik i jeździłem, w końcu stwierdziłem że silnik już zrobiony i trzeba się wziąć za lakier – zacząłem ja rozkręcać w listopadzie a w Marcu miałem serdecznie dosyć siedzenia w piwnicy i naprawiania kolejnych rzeczy które wychodziły prze demontażu. Jedyne na co mogłem się w tamtym okresie szarpnąć był Romet Z125 za 3 tysiące z dowozem pod dom. Tym sprzętem przejechałem ponad 18 tyś km (mając pełne A), a byłbym nim jeździł dalej gdyby nie to że zawsze chciałem albo klasyka albo Cruisera i spotkałem na zlocie kumpla który miał Keeway Cruisera, przysiadłem się i wiedziałem że to jest ta piękność której szukałem. Kupiłem więc taki motocykl, sprzedałem go z przebiegiem 35 tyś.km, miał już 10lat, wymagał troszkę ręki i inwestycji, gdybym miał czas na siedzenie w garażu sam bym go ogarnął i jeździł dalej, ale mam dwójkę małych dzieci, sami wiecie jak to jest. W związku z tym, iż nigdy się nie zawiodłem na Keewayu zdecydowałem się na motocykl z tego samego koncernu. Rozłożenie na raty było korzystne więc mam Benelli.
      18 konnym Cruiserem, osiągającym w porywach 120 km/h byłem we Włoszech i po tej wyprawie nikt mi nie wmówi że do dalekich podróży potrzebujesz BMW 1200 czy innej 500 setki. 15 konna 125-tka też wystarczy o ile jest lżejsza od Cruisera. 250 jest wyborem optymalnym w stosunku zużycie paliwa do osiągów. Ale jeżeli ktoś nie ma prawka i nie chce robić, to spokojnie może wyprawy robić 125tką, polecam mnich24.jupe.pl. Dzięki niemu kupiłem chińczyka.
      Dzisiaj więcej kilometrów robię 125 tkami niż moją 250 tką, nie biorę nigdy motocykli na testy poniżej dwóch tygodni, i podczas tego czasu staram się nawinąć jak najwięcej kilometrów dojeżdżając do pracy czy wyskakując na jakieś wycieczki, gdy Babcia zajmie się wnukami.

      Reply
  19. Super historia.Mógłbym co dzień czytać takie opowieści.Wspaniała lektura przed snem.Aż mnie naszła ochota żeby opowiedzieć swoją.Może kiedyś napiszę. 😉

    Reply
  20. No wiec panowie maly update. Prawko A zdane i motocykl kupiony, a mianowicie Kawasaki ER6N 2016. Powiem tak, mialem okazje przejechac sie na MT125 i wydawalo mi sie, ze jest super(w koncu ostatnie czym jechalem to Simson 50cc 15 lat temu).
    Pozniej jednak poszedlem na kurs gdzie dali nam MT07.. Juz mi sie MT125 przestalo podobac hehe.Ten odglos silnika..ten power przy dodawaniu gazu..wow. Tak wiec po zrobieniu prawka na MT07, nie wyobrazalem sobie kupic cokolwiek ponizej 500cc. Powiem tylko tak panowie, jesli dobrze sie bawicie na 125 to nie wsiadajcie na 500cc + bo jest duza szansa, ze juz nie bedziecie chcieli wsiasc na nic mniejszego Pozdro!

    Reply
    • Guzik prawda! Każdy jest inny, są wśród nas tacy, którzy mieli możliwość jazdy na większych pojemnościach, a pomykają 125, bo wystarcza na dzień dzisiejszy i już.
      Z opisu kolegi niestety dostrzegam niebezpieczeństwo maszyny panującej nad kierowcą.

      Reply
  21. @jas a ja z opisu kolegi dostrzegam zazdrosc i hejt, bo ktos sie bawi lepiej od niego. Nie pisalem, ze kazdy kto wsiadzie na cos wiekszego niz 125 to nie bedzie chcial wracac na 125 tylko pisalem o swoich osobistych odczuciach. Nad maszyna to panuje ja, a nie ona nade mna i tak zostanie. Nie w glowie mi jazda na jednym kole bez trzymanki itp, bo ogladam takich idiotow na YouTube i widze czym to sie konczy. Ciesz sie tym co masz i nie hejtuj tych co maja wiecej, bo zapewniam cie, ze zaczynalem od zera i wszystko co mam to sam osiagnalem. Pozdro

    Reply
    • Zazdrość o co? Hejt? Tylko nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że jak wsiądę na coś powyżej 500cc, to nie wsiąde już na mniejszą. Miałem kontakt z 650-ką i na dzień dzisiejszy to za dużo. Z 250-kami w tym kraju posucha, więc zostaje 125, a i 50-ką czasem fajnie polatać.
      Spróbuj v-ki tam jest dopiero ciekawie, jak szarpie na dole, nie to co rzędówka.

      Reply
  22. Świetnie napisane 🙂
    Choć swojego M16 mam od ponad 3 lat to nadal uważam, że to najładniejsza 125ka oferowana w sprzedaży. Miałem okazję jeździć na wtryskach i cieszę się że jeszcze załapałem się na gaźniki. Jedyna zaleta wtrysków jest ich teoretyczna bezobsługowość. Miłośników M16 zapraszam na forum http://junak-daytona.pl gdzie jest wszystko 🙂

    Reply
  23. Ja mam M16 od 2011 roku poj. 320 cm. Działa bez zarzutów nic się nie dzieje jest ok. Oczywiście mankamenty to opony (chyba z plastiku) i cholernie sztywny. W zeszłym roku dałem siedzenie do rymarza, jest ono teraz trochę szersze, grubsze i miększe, ale nadal doopy nie urywa. W końcu zmieniłem opony na Mezeler – różnica na plus ogromna, po 12 tyś zmieniłem łańcuch i zębatki. Łańcuch DID wzmocniony, zębatki tych samych wymiarów. Komfort jazdy się poprawił nic już nie charczy (wyciągnięty łańcuch – i tak długo wytrzymał w orginale), na nowych oponach na mokrej nawierzchni nie mam już wrażenia jakby tył wyprzedzał przód, siedzenie nie wiele dało ale 450 zł poszło… Teraz tak, co do wersji 125 cc, ja powiem tak, troche sobie nie wyobrażam jazdy na 11 konnym motocyklem o wadze 180 kg. Moje 320 cc przy 24-28 koni (w sumie to nie wiem ile bo różne źródła różnie podają) mi nie wystarcza. Może dlatego, że mam już go 8 lat i zaczynam chcieć coś większego (mocniejszego co najmiej 650 cc). Jedno jest pewne, marka Junak – mój Junak m16 mnie nigdy nie zawiódł i gdyby Almot pomyślał o takim ślicznym choperku jak m16 z silnikiem 650 cc to na pewno mieliby 1 klienta w mojej osobie.

    Reply
  24. Jestem posiadaczem m16 od trzech lat (i co nieco Wam o nim opowiem). W moim życiu miałem wszystko używane; spodnie po starszym bracie, samochód po Niemcu, kobietę po koledze…. marzyłem więc chociaż o nowym motocyklu. Ograniczony budżetem oraz prawem jazdy tylko kat. „B” zakupiłem Janka M16. Podekscytowanie zakupem było ogromne, jednak podniecenie szybko opadło, już tego samego dnia co odebrałem go z salonu. Zachodziłem w głowę jak można było wydać mi tak nieskręcony motocykl (jazda na nim groziła śmiercią). Praktycznie każda śruba niedokręcona, niektórych brak. Przewody tarły o oponę a łańcuch prawie o ziemię. Zamiast delektować się jazdą nowym motocyklem siedziałem po pracy i skręcałem moto. Wciąż zauważałem nowe mankamenty, jak np. wyciek z otworka rewizyjnego, piszczące hamulce, itp itd. Niby żadne poważne awarie, ale cholernie upierdliwe. Pomyślałem sobie wtedy, co ja najlepszego zrobiłem (?). Minęło trochę czasu, wyeliminowałem usterki, trochę zmodyfikowałem motocykl i … jeżdżę nim do dziś. Zaprzyjaźniliśmy się nawet. Nauczył mnie pokory i cierpliwości. Oczywiście brakuje mu mocy, czasami nieźle wku… , ale na chwile obecną nie myślę o zmianie na inny. Kiedyś wszystkie niepowodzenia, stres zapijałem, obecnie wsiadam na mojego Janka i jeżdżę bez konkretnego celu, odprężam, odstresowuje i relaksuje….

    Reply

Leave a Reply

Your email address will not be published.

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>